Teschen-Duo, czyli polsko-czeski dualizm

Z pozoru krótka wakacyjna podróż może nieść za sobą wiele pozytywnych doświadczeń. W Cieszynie autor spędził tylko parę godzin, ale wpadł w to miasto, wedle porzekadła, jak śliwka w kompot. Dlaczego to miasto stało się tak nietypowym?

Zbliżał się koniec wakacji. Ostatnie tygodnie przesypywały się jak piasek w klepsydrze, a głowę opętywały myśli – może by gdzieś pojechać? Ale gdzie? Krótki rzut oka na mapę i ceny biletów sprawił, że zawiało mnie na południowy wschód, czyli w moim przypadku do Czech. Mógłbym poprzestać, jak zazwyczaj, na Bohuminie, ale ambicje miałem większe. Piętrowy czeski pociąg i kraina dualizmu, Polska w Czechach, Czechy w Polsce. Skrótem – Cieszyn-Duo.

PODRÓŻ – SZTUKA CZESKICH KOLEI

Z rana, o godzinie dziesiątej, zameldowałem się ze współtowarzyszką podróży na dworcu kolejowym w Raciborzu. Zadanie 1 – przekroczyć granicę. W tym celu, konieczne było użycie pociągu ekspresowego InterCity. Dwadzieścia kilometrów i z opóźnieniem piętnastu minut (tak umie tylko InterCity) meldujemy się w Bohuminie. Miał być zonk – pociąg regionalny w kierunku Mostów u Jabłunkowa powinien nam już uciec. A tymczasem… wjechał na peron obok.

Pośpiech był na wpół wskazany – przez remontowany tunel docieramy na peron, a z niego wsiadamy do pociągu RegioElefant, czyli „piętrusa”. Sztuka ich wykorzystywania w Polsce zaginęła, tymczasem w Czechach rozkwita. Wybieramy oczywiście siedzenie na górze, w celach widokowych, choć właściwie zobaczyliśmy tylko kopalnie, lasy i jeziora – zagłębie ostrawsko-karwińskie w tym temacie nie zachwyciło. Od razu ostrzegam! Jak wstajecie z miejsc na piętrze, uważajcie na sufity. Guz na głowie mojej współpasażerki mógł zostać uniknięty, ale nie został. Cóż, są wady i zalety.

Po parunastu minutach pierwsze zaskoczenie – przystanek na żądanie. Działał dobrze – wystarczyło, jak w autobusie, nacisnąć przycisk. Choć niepozorna, była to jedna z rzeczy ratujących czeską kolej. Obecnie niektóre polskie spółki, takie jak Koleje Dolnośląskie, uczą się z nich korzystać. Od Chotěbuza, to znaczy Kocobędza, widzimy podwójne nazwy stacji kolejowych – po polsku i po czesku. Uroki Zaolzia zaczynają nas powoli otaczać – korekty graniczne z międzywojnia pozbawiły ten teren, zamieszkany przez Polaków, Ślązaków i Niemców, dostępu do Rzeczypospolitej. Po stu latach mniejszość polska w Czechach, choć powoli się zmniejsza, działa prężnie. To działanie zauważymy jeszcze w samym Czeskim Cieszynie. A jak już o nim – wysiadamy na stacji, która dawniej była chlubą niepodzielonego Cieszyna. Wygląda jak pomniejszony dworzec w Bielsku-Białej, a analogia tutaj jest powiązana historycznie. W 1888 doprowadzono do Cieszyna Kolej Miast Morawsko-Śląskich z Bielska-Białej. Po jej budowie dotychczasowy dworzec w Cieszynie okazał się być za mały, wobec czego w 1889 wybudowano nową stację kolejową.

PODWÓJNE MIASTO – SPACER WŁASNY

Staromiejskimi uliczkami, wśród wysokich kamienic i handlowych parterów podążamy po krainie podwójnego miasta. Olza podzieliła miasto na mocy decyzji konferencji w Spa z 1920 roku. Różnice w zabudowie nie zawsze są widoczne – polska strona konsekwentnie stara się odnawiać kamienice starówki, nadając im życia i kolorytu – w Czechach im bliżej Olzy, tym gorzej.

Na samym pograniczu znajduje się wiele biznesów i sklepików prowadzonych przez Wietnamczyków. Otacza nas tam kraina kiczu, w której można zakupić wszystko i nic – od figurek kotów, przez maści z marihuaną po alkohol. Ten ostatni schodzi już nieco gorzej – minęły czasy, w których czeska wódka kosztowała dwukrotnie mniej niż polska. Turystykę handlową w Cieszynie uskutecznia się obecnie w kierunku z Czech do Polski, co czasem widać po ruchu drogowym.

A co do ruchu – miasto po polskiej stronie zachęca do wizyty w parkach, np. wokół znanej z banknotów rotundy cieszyńskiej czy przez Cieszyńską Wenecję, czyli Przykop – miejsce, gdzie pomiędzy przemysłem a miastem przepływa malownicza rzeczka, a nad nią stoją zabytkowe, XIX-wieczne domy, niektóre przerobione na galerie sztuki. Równocześnie jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie w Cieszynie nie trzeba iść pod górę. Nachylenie terenu nie sprzyja raczej mrozom, choć musiałbym to sprawdzić empirycznie – obawiam się jednak o kości.

W CZECHACH PO POLSKU?

Wracamy już na pociąg. Ulica Strzelnicza 28. Tuż obok muralu ściennego Mikołaja Kopernika znajdujemy reklamę Klubu Dziupla, znajdującego się w dość ważnym dla i historii i teraźniejszości miasta budynku. Jest to siedziba Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Republice Czeskiej. PZKO jest największą organizacją zrzeszającą Polaków w Czechach – ich celem jest reprezentowanie mniejszości polskiej w państwie czeskim oraz wspieranie wszelkich inicjatyw edukacyjnych i kulturalnych organizowanych przez mniejszość polską. Organizacja składa się z Miejscowych Kół, które znajdują się w prawie każdej wsi i gminie Zaolzia. Wydają oni też swój organ prasowy – miesięcznik Zwrot, którego nie omieszkałem nabyć.

Czy polecam podróż do Cieszyna? Moja odpowiedź to: Ano! Dwie kultury na raz, urokliwe miasto, wiele ciekawych miejsc do odwiedzenia – Cieszyn po obu stronach Olzy to perła tej części regionu i ja wrócę tam na pewno. I nie tylko po to, by uzupełnić zapasy Kofoli i Vinei.

 

Tekst: Michał Tomasz Florek