Maja Gerstenberg – laureatka drugiego miejsca w konkursie dziennikarskim „Czy w dzisiejszych czasach mniejszości są jeszcze potrzebne?”.
Tekst oryginalnie napisany został w języku polskim.
ECHO TOŻSAMOŚCI
Czy w dzisiejszych czasach mniejszości są jeszcze potrzebne?
Drogi czytelniku, moim pierwszym pytaniem, które ci zadam, jest: kim jesteś? Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, co sprawiło, że przyszło ci żyć właśnie tutaj? Jedni z nas myślą, że była to sprawa przypadku, inni, że to jakaś część bożego planu lub że było to zapisane w gwiazdach. Zwracam się do ciebie, bo zapewne, jeśli to czytasz, jesteś częścią kulturowego miszmaszu, jaki zgotowała nam historia. Odczuwasz go mniej lub bardziej, ale niezaprzeczalnie jest on wszechobecny. Zapewne pojęcie małej ojczyzny nigdy nie było ci obce. Oprócz książek czy podręczników, w których stale mówiło się o „małej ojczyźnie”, słyszeliśmy je przede wszystkim z ust wielu ludzi. Nieprzypadkowo, wręcz odruchowo, myśląc o małej ojczyźnie, w mojej głowie zawsze pojawiało się równie mi znane pojęcie „Identität”. Ale czy czujemy jego znaczenie od razu? Kiedy nadchodzi czas, w którym przestaje być ono tylko słowem? Mimo istnienia wielu innych i równie ważnych pojęć, tożsamość nie jest tak prosta do pojęcia. Przecież nie rozumiemy od razu, kim jesteśmy. Może wiemy, jak mamy na imię i gdzie mieszkamy, ale nie rodzimy się z pełną świadomością naszych korzeni, historii rodzinnej i z gotowym, ukształtowanym światopoglądem. Ktoś musi nas w tym uświadomić. Dorastamy, by tym pierwszym miejscem odpowiedzialnym za zbudowanie naszego „ja” był nasz Dom. Zdecydowanie zamierzam napisać „Dom”, ponieważ jest to potężne słowo. Trzyma w swoich murach coś więcej niż tylko ludzi. Dom ma duszę. Niektórzy mogą być pierwszymi, którym dane zostało napisać jego pierwszy rozdział, być ustawodawcą nowej tradycji. Dla mnie jednak magia Domu tkwi w pewnej powtarzalności, w dziesiątkach niemowląt na przestrzeni wieków, które uczyły się chodzić, raczkując na tej samej ziemi. Piękno tkwi w duszach, które przeżyły tu swoje radości, miłości i dramaty. Wyobraźmy sobie ten wielki, wiekowy Dom jako budynek, który z zewnątrz wizualnie mógł zmienić się wiele razy podczas tych setek wiosen, ale zawsze był pełen ludzi. Przetrwał czas pokoju, wojny, dostatku, głodu, narodzin czy śmierci. Pozostał niewzruszony nawet w czasie, w którym granice państw przesuwały się i zacierały, ale nigdy nie zdołały zatrzeć pamięci. Dlatego chciałabym, drogi czytelniku, byś pomyślał o ludziach, którzy zdecydowali, że mimo wszystko chcą tu zostać, bo to nieodłączna część tego, kim są. Wraz ze zmianą wszystkiego wokół i kompletnym wywróceniem ich świata do góry nogami, jedno pozostało niezmienne – ich stare imię w nowej rzeczywistości.
Tak bliscy nam niemieccy autochtoni Górnego Śląska, będący mniejszością niemiecką zamieszkałą na terenie naszego kraju, są tylko jedną spośród niezliczonych mniejszości, jakie możemy znaleźć na świecie. Pomiędzy 10 a 20% całej populacji naszego globu należy do mniejszości, co dowodzi, że miliardy ludzi czują nie tylko silną więź ze swoją tożsamością, ale przede wszystkim potrzebę przynależności i posiadania własnych, niezbędnych praw do pielęgnowania swoich tradycji, religii i języka w kraju, w którym aktualnie żyją. Jeszcze nigdy w historii świat nie był miejscem tak sprzyjającym różnorodności, jednak dziś, gdy na pierwszy rzut oka potrzeby te wydają się być czymś oczywistym i niezbędnym, organizacje zajmujące się prawami człowieka nie tylko nagłaśniają problemy, z jakimi spotykają się członkowie małych społeczności, ale również walczą o ich prawa; ich bezpieczeństwo wciąż nie jest żadnym pewnikiem. Organizacje te poczyniły wiele dobra w ogólnej akceptowalności moralnej, na przykład jeśli chodzi o dyskryminację rasową, orientacji seksualnej czy płci. Jednak jednym z głównych czynników stanowiących problem i hamujących postawę otwartości na różnorodność są media, które wciąż zajmują stanowisko antymniejszościowe. Ponadto w tylu krajach obserwujemy sytuacje, w których to właśnie partie nastawione wrogo do mniejszości wciąż wygrywają wybory. Problemem jest też globalizacja, a w szczególności jeden z jej aspektów – wzrost globalnej migracji, mogący zagrażać tożsamości pewnych grup. Co więcej, w połączeniu z rasizmem wywołuje silną reakcję na całym świecie. To samo tyczy się rządów wykorzystujących strach jako sposób radzenia sobie z terroryzmem, zupełnie jakby zapomniano, że to terroryzm rodzi terroryzm. Ma on znaczący wpływ na mniejszości, stając się ofiarami dyskryminacji i stygmatyzacji, ponieważ za ataki obwiniane są określone grupy. To tylko pogłębia nierówności społeczne i marginalizację, uniemożliwiając im normalne funkcjonowanie w społeczeństwie.
W takich momentach odnoszę wrażenie, czytelniku, że w tym wspaniałym stuleciu, w którym tak bardzo skupiamy się na człowieku, całkowicie o nim zapominamy. Czy nie pomyślałeś kiedyś, że zatoczyliśmy pewne koło, ponownie tracąc szansę na odzyskanie równowagi pomiędzy mniejszością a większością? Dochodząc do momentu, w którym uznajemy mniejszości za burzące harmonię, a wręcz niepotrzebne? Ewentualnie, dopuszczalnie, czy ostatecznie tolerując ich egzystencję w wymamrotanym, ignoranckim stwierdzeniu „Niech sobie żyją, ale nie tutaj” lub „Polska dla Polaków”? W dobie social mediów i wcześniej już wspomnianej, wszechobecnej globalizacji, wygodnie nam jest doświadczać wszelkich dóbr, niezależnie w jakim bogatszym zakątku świata się znajdujemy. Wszystko to, bo tak wygodnie jest nam żyć w tym wielkim supermarkecie praktyczności i ogólnodostępności. Zabawne, że lubimy, kiedy coś jest wyjątkowe, niepowtarzalne, równocześnie kochając też wszystko, co łatwe i proste. Mamy świetny dostęp do informacji, który w zupełności wystarczyłby, by wyedukować cały świat. Co jednak, kiedy to my decydujemy o treściach, jakie przyswajamy, świadomie eliminując i ignorując to, w co po prostu nie wierzymy? A więc wcześniej już wspomniane idealne warunki, by nauczyć się życia w różnorodnych realiach, stają się tylko odległą szansą, ukrytą pod iluzją tego, co na pozór świetnie robimy. Warto zauważyć też własny defekt – jesteśmy pełni sprzeczności. Kochamy oryginalność, różnorodność, barwność i bycie sobą, ale stoimy gdzieś po środku, na końcu, zdolni zasugerować się nagłówkiem „Imigrant x zabił kobietę” i natychmiastowo utworzyć nową „szufladkę” „x” pełną założeń. Stworzyć cały, pełny obraz mniejszości, tylko na podstawie jednego przypadku, który był niedopuszczalny i okrutny. Nie tyczy się to jednak tylko przypadku imigrantów, bo wystarczy nam zbyt duża, nikomu nie zagrażająca odmienność. Bo widzisz, głośno mówimy o wszelkiej niesprawiedliwości tego świata, zawsze jednak z jedną nogą w swojej małej bańce komfortu, przyodziani w kulturowe okulary, które niemalże przyrosły nam do nosa. Dlatego czy nie absurdalnym jest, że zaczęliśmy kwestionować przydatność mniejszych grup, bo mamy za dużo takich „szufladek”? Kolekcjonujemy stereotypy i założenia jak jakieś szklane kulki, nie zważając na to, jakie to niepoprawne. Czy świat w przeszłości nie wystarczająco poczuł już, do czego prowadzi dyskryminacja? Mówiono już kiedyś o niektórych mniejszościach jako nieprzydatnych. Internowano, dehumanizowano je, czy eksterminowano. Niezaprzeczalnie niedorzecznym jest płacenie za bycie częścią czegoś, na co nie ma się wpływu.
Mimo wielkich trudności, jakie mniejszości napotykają każdego dnia, ich obecność w dzisiejszych czasach jest i zawsze będzie niezbędna, ponieważ odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu różnorodności kulturowej i społecznej świata. Pomimo braku akceptacji ze strony dużej części społeczeństwa, wciąż istnieje ogrom ludzi, doceniających unikalność tych grup, dostrzegających ich wielki wpływ na zrozumienie i empatię, niezbędne do budowania pokojowych relacji i współpracy. Wnoszą tak wiele w dynamikę społeczną, przynosząc nowe idee i zmiany, które mają pozytywny wpływ na nasze życie. Bardzo ważne jest docenienie ich jako integralnej części, wzbogacającej społeczeństwo. Dlatego tak kluczowe jest właściwe zauważenie tych małych grup, ich walki o przyszłość każdego dnia, walki o przetrwanie w tej nieustannej próbie ujednolicenia świata. Tak ważne jest zrozumienie ich potrzeb, dążenia do zapewnienia lepszych warunków życia dla przyszłych pokoleń, na których tak bardzo im zależy. To właśnie mniejszości mogą nas inspirować do bycia częścią bardziej sprawiedliwego i zróżnicowanego w swojej harmonii świata. Bo czy nie po to został on stworzony? By być czymś bardziej złożonym w swoim pięknie? Zatem doceniajmy i szanujmy unikalne bogactwo, które naturalnie zostało nam dane, i nigdy nie pozwólmy kwestionować niczyjej „przydatności”. Ostatnim pytaniem, jakie ci zadam, jest: czy pozwoliłbyś komukolwiek powiedzieć, że twój Dom jest niepotrzebny?
und jetzt noch Mal auf Deutsch
DAS ECHO DER IDENTITÄT
Brauchen wir heutzutage noch Minderheiten?
Lieber Leser, meine erste Frage an dich lautet: Wer bist du? Hast du jemals darüber nachgedacht, was dazu geführt hat, dass du gerade hier lebst? Manche von uns denken, es war Zufall, andere glauben, es sei Teil eines göttlichen Plans oder dass es in den Sternen geschrieben steht. Ich wende mich an dich, denn sicherlich, wenn du das hier liest, bist du Teil des kulturellen Mischmaschs, den uns die Geschichte beschert hat. Du spürst ihn mehr oder weniger, aber er ist zweifellos allgegenwärtig. Sicher ist dir der Begriff der kleinen Heimat nie fremd gewesen. Neben Büchern oder Lehrbüchern, in denen ständig von der „kleinen Heimat“ gesprochen wurde, hörten wir es vor allem aus den Mündern vieler Menschen. Es ist kein Zufall, dass ich beim Gedanken an die kleine Heimat immer auch das mir ebenso vertraute Wort „Identität“ im Kopf habe. Aber spüren wir seine Bedeutung sofort? Wann kommt der Zeitpunkt, an dem es nicht mehr nur ein Wort ist? Trotz der Existenz vieler anderer und ebenso wichtiger Begriffe ist Identität nicht so einfach zu begreifen. Schließlich verstehen wir nicht sofort, wer wir sind. Vielleicht wissen wir, wie wir heißen und wo wir wohnen, aber wir werden nicht mit einem vollen Bewusstsein unserer Wurzeln, Familiengeschichte und eines ausgereiften Weltanschauung geboren. Jemand muss uns darüber aufklären. Wir wachsen heran, und der erste Ort, der für den Aufbau unseres „Ich“ verantwortlich ist, ist unser Zuhause. Ich möchte definitiv „Zuhause“ schreiben, denn es ist ein mächtiges Wort. Es trägt in seinen Mauern mehr als nur Menschen. Ein Zuhause hat eine Seele. Manche mögen die ersten sein, die ihm den ersten Absatz seiner Geschichte schreiben, und neue Traditionen schaffen. Für mich jedoch liegt die Magie des Zuhauses in einer gewissen Wiederholung, in Dutzenden von Babys im Laufe der Jahrhunderte, die lernten, zu gehen, während sie auf demselben Boden krabbelten. Die Schönheit liegt in den Seelen, die hier ihre Freuden, Lieben und Dramen erlebt haben. Lassen Sie uns dieses große, alte Zuhause als ein Gebäude vorstellen, das von außen visuell während dieser Jahrhunderte viele Male verändert worden sein könnte, aber immer voller Menschen war. Es überdauerte Zeiten des Friedens, Krieges, des Überflusses und des Hungers, von Geburten und Tod. Es blieb unerschütterlich, selbst in einer Zeit, in der die Grenzen der Staaten sich verschoben und verwischten, aber nie das Gedächtnis verwischen konnten. Daher möchte ich dich, lieber Leser, bitten, an die Menschen zu denken, die beschlossen haben, trotz allem hier zu bleiben, denn das ist ein untrennbarer Teil dessen, wer sie sind. Mit dem Wandel von allem um sie herum und der kompletten Umwälzung ihrer Welt, blieb eines unverändert – ihr altes Ich in einer neuen Realität.
So sind die uns so nahen deutschen Autochthonen Oberschlesiens, die Teil der deutschen Minderheit sind, die in unserem Land lebt, nur eine von unzähligen Minderheiten, die wir in der Welt finden können. Zwischen 10 und 20 % der gesamten Weltbevölkerung gehören zu Minderheiten, was beweist, dass Milliarden von Menschen nicht nur eine starke Bindung an ihre Identität empfinden, sondern vor allem das Bedürfnis haben, zur eigenen Kultur zu gehören und das unverzichtbare Recht zu besitzen, ihre Traditionen, Religionen und Sprache im Land, in dem sie leben, zu pflegen. Noch nie in der Geschichte war die Welt ein Ort, der so sehr Vielfalt fördert, doch heute, wenn diese Bedürfnisse auf den ersten Blick als offensichtlich und notwendig erscheinen, machen sich Menschenrechtsorganisationen nicht nur für die Probleme stark, mit denen Mitglieder kleiner Gemeinschaften konfrontiert sind, sondern kämpfen auch für ihre Rechte; ihre Sicherheit bleibt dennoch kein Selbstverständnis. Diese Organisationen haben viel Gutes in Bezug auf die moralische Akzeptanz erreicht, zum Beispiel in Bezug auf Rassendiskriminierung, sexuelle Orientierung oder Geschlecht. Aber einer der Hauptfaktoren, die Probleme verursachen und eine Haltung der Offenheit gegenüber Vielfalt behindern, sind die Medien, die weiterhin eine antiminoritäre Position einnehmen. Darüber hinaus beobachten wir in vielen Ländern Situationen, in denen gerade die gegen Minderheiten gerichteten Parteien immer noch Wahlen gewinnen. Ein weiteres Problem ist die Globalisierung, insbesondere einer ihrer Aspekte – der Anstieg der globalen Migration, der die Identität bestimmter Gruppen gefährden kann. Darüber hinaus ruft es in Verbindung mit Rassismus weltweit eine starke Reaktion hervor. Dasselbe gilt für Regierungen, die Angst als Mittel zur Bekämpfung des Terrorismus nutzen, als ob sie vergessen hätten, dass Terrorismus Terrorismus hervorbringt. Das hat erhebliche Auswirkungen auf Minderheiten, die Opfer von Diskriminierung und Stigmatisierung werden, da für die Angriffe bestimmte Gruppen verantwortlich gemacht werden. Dies vertieft nur die sozialen Ungleichheiten und die Marginalisierung und verhindert ein normales Funktionieren in der Gesellschaft.
In solchen Momenten habe ich das Gefühl, lieber Leser, dass wir in diesem großartigen Jahrhundert, in dem wir so sehr auf den Menschen fokussiert sind, ihn völlig vergessen haben. Hast du nicht schon einmal darüber nachgedacht, dass wir einen Kreis geschlossen haben, indem wir erneut die Chance verlieren, das Gleichgewicht zwischen Minderheit und Mehrheit wiederherzustellen? Sind wir nicht an dem Punkt angekommen, an dem wir Minderheiten als störend empfinden und sie sogar als überflüssig betrachten? Gegebenenfalls, eventuell, tolerieren wir sie bestenfalls in dem murmeltenden, ignoranten Satz „Lass sie leben, aber nicht hier“ oder „Polen für Polen“? In der Ära der sozialen Medien und der bereits erwähnten allgegenwärtigen Globalisierung ist es uns bequem, alle Güter zu genießen, unabhängig davon, in welchem wohlhabenderen Teil der Welt wir uns befinden. All dies, weil es für uns so angenehm ist, in diesem großen Supermarkt der Praktikabilität und Verfügbarkeit zu leben. Es ist lustig, dass wir es mögen, wenn etwas einzigartig und unverwechselbar ist, während wir gleichzeitig alles, was einfach und bequem ist, lieben. Wir haben einen großartigen Zugang zu Informationen, der völlig ausreichen würde, um die ganze Welt zu bilden. Was jedoch passiert, wenn wir über die Inhalte, die wir konsumieren, entscheiden und absichtlich alles eliminieren und ignorieren, an das wir einfach nicht glauben? So werden die zuvor erwähnten idealen Bedingungen, um in verschiedenen Realitäten zu leben, nur zu einer fernen Chance, versteckt hinter der Illusion dessen, was auf den ersten Blick so gut zu funktionieren scheint. Es ist auch wichtig, das eigene Defizit zu bemerken – wir sind voller Widersprüche. Wir lieben Originalität, Vielfalt, Buntheit und das Sein von uns selbst, aber wir stehen irgendwo dazwischen, am Ende, bereit, uns von der Schlagzeile „Einwanderer x tötete eine Frau“ beeinflussen zu lassen und sofort eine neue „Schublade“ „x“ voller Annahmen zu bilden. Ein vollständiges Bild der Minderheit nur auf der Grundlage eines einzigen Falles zu erstellen, der inakzeptabel und grausam war, genügt uns. Das betrifft jedoch nicht nur den Fall von Einwanderern, denn wir sind schon mit zu viel, niemandem drohender Andersartigkeit zufrieden. Denn siehst du, wir sprechen laut über alle Ungerechtigkeiten dieser Welt, jedoch immer mit einem Bein in unserer kleinen Komfortblase, bekleidet mit kulturellen Brillen, die fast an unserer Nase festgewachsen sind. Ist es nicht absurd, dass wir begonnen haben, die Nützlichkeit kleinerer Gruppen in Frage zu stellen, weil wir zu viele solcher „Schubladen“ haben? Wir sammeln Stereotypen und Annahmen wie Glaskugeln, ohne zu berücksichtigen, wie unangebracht das ist. Hat die Welt in der Vergangenheit nicht genug gespürt, wohin Diskriminierung führt? Über einige Minderheiten wurde bereits einmal gesagt, sie seien überflüssig. Sie wurden interniert, entmenschlicht oder gar exterminiert. Es ist unbestreitbar absurd, für die Zugehörigkeit zu etwas zu zahlen, auf das man keinen Einfluss hat.
Trotz der großen Schwierigkeiten, denen sich Minderheiten jeden Tag gegenübersehen, ist ihre Präsenz in der heutigen Zeit notwendig und wird immer notwendig sein, denn sie spielen eine Schlüsselrolle bei der Gestaltung der kulturellen und sozialen Vielfalt der Welt. Trotz des Mangels an Akzeptanz durch große Teile der Gesellschaft gibt es immer noch eine enorme Anzahl von Menschen, die die Einzigartigkeit dieser Gruppen schätzen und ihren großen Einfluss auf das Verständnis und die Empathie wahrnehmen, die notwendig sind, um friedliche Beziehungen und Zusammenarbeit aufzubauen. Sie bringen so viel in die soziale Dynamik, indem sie neue Ideen und Veränderungen bringen, die sich positiv auf unser Leben auswirken. Es ist sehr wichtig, sie als integralen Bestandteil zu schätzen, der die Gesellschaft bereichert. Daher ist es so entscheidend, diese kleinen Gruppen richtig wahrzunehmen, ihren Kampf um die Zukunft jeden Tag zu erkennen, ihren Kampf ums Überleben in diesem ständigen Versuch, die Welt zu homogenisieren. Es ist so wichtig, ihre Bedürfnisse zu verstehen und sich um bessere Lebensbedingungen für zukünftige Generationen zu bemühen, die ihnen so am Herzen liegen. Gerade diese Minderheiten können uns inspirieren, Teil einer gerechteren und vielfältigeren Welt in ihrer Harmonie zu sein. Denn wurde die Welt nicht genau dafür geschaffen? Um etwas Komplexeres in seiner Schönheit zu sein? Lassen Sie uns also den einzigartigen Reichtum, der uns ganz natürlich gegeben wurde, schätzen und respektieren und niemals zulassen, dass die „Nützlichkeit“ eines Menschen in Frage gestellt wird. Die letzte Frage, die ich dir stelle, lautet: Würdest du es jemandem erlauben zu sagen, dass dein Zuhause überflüssig ist?