Temat trudny, który trawi regionalne środowiska mniejszości niemieckiej i mniejszości śląskiej od wielu lat. Temat kontrowersyjny, pełen emocji i konfliktów interesów politycznych. Czy dzisiaj nadal aktualny?
W kontekście województwa opolskiego i województwa śląskiego mamy 2 poważne ruchy regionalistów, które mają olbrzymie zasługi na płaszczyźnie społecznej i kulturalnej. Mowa o mniejszości niemieckiej, która posiada swoją reprezentację w Sejmie RP i współrządzi Sejmikiem Województwa Opolskiego, oraz o mniejszości śląskiej, która posiadała dawniej swojego reprezentanta w Sejmie, a jeszcze niedawno współrządziła w województwie śląskim. Regionaliści skupieni wokół mniejszości niemieckiej nie zawsze jednak mieli po drodze z regionalistami z województwa śląskiego, którzy najczęściej występowali pod sztandarem Ruchu Autonomii Śląska. Czy tak jest nadal?
Zacznijmy od początku…
Zarówno mniejszość niemiecka, jak i Ruch Autonomii Śląska rozpoczęły swoją działalność początkiem lat 90., angażując się mocno w życie społeczne oraz polityczne swoich regionów. Choć jednym i drugim przyświecała idea samorządności zgodnej z interesem gmin historycznego Górnego Śląska, istniały od początku punkty zapalne, które różniły oba ugrupowania. RAŚ od początku wskazuje na odrębność Ślązaków, objawiającą się istnieniem języka i narodu śląskiego. Rzecz dla mniejszości niemieckiej nie do przyjęcia.
No bo jak to? Przecież jako Niemcy na Śląsku też jesteśmy Ślązakami, a naród śląski sam w sobie nie istnieje. A język? Totalna abstrakcja. I na tym można byłoby zakończyć tę dyskusję, gdyby nie fakt, że Ślązacy posiadają bardzo szeroki wachlarz twardych argumentów przemawiających za ich racją. Dr hab. Henryk Jaroszewicz wypuszcza książkę poświęconą zasadom gramatyki języka śląskiego, a w dodatku coraz więcej językoznawców postępowego pokolenia potwierdza istnienie języka śląskiego. Oczywiście można się z tym nie zgadzać, jednak szybko się okazuje, że „autorytety naukowe”, które są temu przeciwne, zadziwiająco dobrze wpisują się w retorykę rodem z PRL. Mało tego, wszyscy doskonale pamiętają sytuację z językiem kaszubskim, który był określany jako gwara już na etapie edukacji w szkole podstawowej. Dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, że język kaszubski istnieje.
A jak jest z narodem? Ślązacy nigdy nie istnieli jako osobny byt narodowy? Można byłoby zapewne poświęcić temu zagadnieniu całą rozprawę naukową w oparciu o kwestie historyczne, jednak warto spojrzeć na to, co dzieje się tu i teraz. Mowa o ruchach narodowotwórczych, czego przykład najlepiej obserwujemy na Górnym Śląsku. Argumenty o państwowości i temu podobne wydają się być mało poważne, biorąc pod uwagę Żydów, którzy żyli przecież między nami, zanim powstało państwo Izrael, a mamy przecież jeszcze takie mniejszości jak Serbołużyczanie, Sinthi, Romowie i inne. To wszystko narody, które nie posiadają swoich państw, ale jako narody istnieją. Ślązacy zatem też swojego państwa nie potrzebują, żeby istnieć.
Polityka pali mosty, które ludzie budują latami.
Nie sposób nie odnieść wrażenia, że rdzeniem problemu jest polityka. Szybko zdiagnozowano, że mniejszość niemiecka nie chce uznać odrębności narodowej Ślązaków z uwagi na swój interes polityczny. Obawiano się, że Ślązacy przejmą elektorat mniejszości niemieckiej, gdyż znaczna część ludzi zacznie odczuwać bliższe przywiązanie do kultury śląskiej niż niemieckiej. Obawy te zdają się być zasadne, gdyż według najnowszego spisu powszechnego, 585,7 tys. ludzi w Polsce deklaruje narodowość śląską (co ciekawe, nieuznawaną oficjalnie przez Polskę, ale oficjalnie ujmowaną w spisach powszechnych państwa polskiego). W tym samym spisie z 2021 r., 132 tys. osób zadeklarowało narodowość niemiecką. Kluczowy jest w tej sytuacji aktualny podział administracyjny.
Po zagospodarowaniu większości terenów województwa opolskiego przez mniejszość niemiecką oraz województwa śląskiego przez działaczy Ruchu Autonomii Śląska, zarysowała się pewna granica wpływów, blisko związana z granicą województw. Mniejszość niemiecka odwołuje się do swoich tradycji i autochtonów, RAŚ robi to samo. Oczywiście jest to duże uproszczenie, jednak stanowi swoistą próbę zrozumienia podziału, jak i potrzeby współpracy obu środowisk. Od wielu lat wszystkie organizacje pozarządowe borykają się z kryzysem, jeśli chodzi o liczbę aktywnych członków. Dotyczy to także największych śląskich organizacji. Nie pomaga fakt, że zarówno w jednym, jak i drugim środowisku doszło do podziałów. Odejście członków do innych, nowopowstałych organizacji spowodowało stopniowe osłabienie każdej ze stron.
Rozumiemy się, ale nie do końca…
Okazuje się, że różnice między województwem śląskim i opolskim zaczęły się coraz bardziej uwypuklać. Można to zauważyć na podstawie śląskiego oraz opolskiego TSKN. Stowarzyszenie w województwie śląskim od lat współpracuje z regionalistami związanymi z Ruchem Autonomii Śląska, Demokratycznej Unii Regionalistów Śląskich i innymi. Wiele osób jest członkami zarówno mniejszości niemieckiej, jak i wspomnianych organizacji. Okazuje się, że dialog jest możliwy, a zrozumienie istnienia narodowości śląskiej znacznie większe niż w przypadku województwa opolskiego. W marcu tego roku podczas konferencji naukowej, przedstawiciel TSKN powiedział w panelu dyskusyjnym, że od lat współpraca przebiega pozytywnie, a wsparcie dla mniejszości śląskiej ze strony mniejszości niemieckiej jest w pełni zasadne. Nie inaczej wypowiedział się europoseł, który jako Ślązak wprost powiedział o pozytywnej współpracy z mniejszością niemiecką. Wniosek był jeden: obie mniejszości muszą się wspierać.
Tymczasem wiele osób związanych z regionalistami śląskimi na terenie aglomeracji, wspomina negowanie istnienia narodu śląskiego przez członka mniejszości niemieckiej, który zasiadał w Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Zupełnie nie rozumiejąc specyfiki środowiska naszej mniejszości, opinię jednego człowieka przyjęli za linię podzielaną przez wszystkich członków stowarzyszeń. Tymczasem rzeczywistość jest inna. Członkowie mniejszości niemieckiej są pełnoprawnymi Ślązakami. Jednocześnie w Opolu zdaje się, że następują zmiany. Bez zrozumienia codzienności ludzi, którzy mieszkają na terenie dawnego Autonomicznego Województwa Śląskiego, trudno się dziwić negacji istnienia narodu śląskiego. Wchodząc jednak w szczegóły tej tkanki, okazuje się, że mur zaczyna pękać. Motywy Ślązaków są coraz bardziej zrozumiałe, a sama idea autonomii jasna. Biorąc pod uwagę historyczne uwarunkowania, tradycja autonomii nie tylko jest nawiązaniem do szerokiej samorządności, ale też mechanizmów administracyjnych, które ówczesna mniejszość niemiecka potrafiła świetnie wykorzystać na rzecz rozwoju swojej społeczność i regionu. W tym roku TSKN w województwie śląskim był po raz kolejny jednym z organizatorów corocznego Marszu Autonomii.
Przeszłość jest jasna – przyszłość nie.
To co jest istotne to przyszłość. Przeszłość znana jest mniej lub bardziej, ale nie wpływa na to co tu i teraz. Wielu działaczy się zestarzało, część zmarła lub zakończyła działalność. Ponadto przyszedł wspomniany kryzys zasobów ludzkich. Chwalebne dokonania są już melodią przeszłości, a uniesione w górę głowy patrzą do przodu. Co widzą? Tutaj zdania są podzielone. Młodzież idzie w kierunku postępu, coraz więcej osób starszych także zaczęło dostrzegać tę potrzebę. BJDM się modernizuje, wśród regionalistów śląskich pojawia się REGIOS i zaczyna się żywa współpraca między organizacjami mniejszości niemieckiej oraz mniejszości śląskiej. Członkowie TSKN pojawiają się na uroczystościach organizowanych przez RAŚ, członkowie RAŚ na uroczystościach TSKN.
Obie organizacje zaobserwowały spadek w wynikach spisu powszechnego. Co z tego wynika? Ocieplenie stosunków i współpraca powoli stają się już nie tylko możliwością, lecz koniecznością. Przykład potencjalnego czarnego scenariusza znajduje się niedaleko. Na Morawach w Republice Czeskiej postępuje zjawisko dość agresywnej bohemizacji. Morawianie uznani oficjalnie w czeskiej konstytucji (podobnie jak Ślązacy) są coraz bardziej marginalizowani – ich język określa się mianem gwary, morawskiego orła zastępuje czeskim lwem i utożsamia kulturę stricte z Czechami. Brzmi znajomo? Od 1945 r. próbuje się wykorzenić poczucie odrębności wśród Ślązaków. Język nazywa się gwarą, śląskiego orła zastępuje polskim, a kulturę utożsamia z rdzennie polską. Mniejszość niemiecka może się w to nie wtrącać, ale… czeka ją to samo.
Folkloryzacja narodu
Nie musieliśmy długo czekać na pierwsze efekty. Po tym, gdy udało się wyeliminować Ślązaków z Sejmiku Województwa Śląskiego, zaczęto realizować plany wobec mniejszości niemieckiej. W województwie opolskim zaczęły się pojawiać grupy, których zadaniem miało być rozbicie elektoratu mniejszości. Minister Czarnek zredukował godziny języka niemieckiego jako języka ojczystego z trzech do jednej. Politycy używają Niemców jako narzędzia politycznego, zniechęcają ludzi do mniejszości i starają się słowo „Niemiec” uczynić pejoratywnym. Coraz więcej ludzi związanych z mniejszością niemiecką podchodzi do swojej tożsamości jak do folkloru. Niemieckie wartości, tradycje, a nawet język nie są należycie przekazywane dzieciom, które to natomiast nie kontynuują dzieła rodziców czy dziadków w ramach TSKN.
To poważne problemy, z którymi boryka się środowisko mniejszości niemieckiej oraz mniejszości śląskiej. Poza ideą samorządności i pozytywami wynikającymi z działalności społeczno-kulturalnej MN oraz RAŚ, obie organizacje łączą także kłopoty, na które nie ma prostego rozwiązania. Można jednak podjąć pewne kroki, które nie będą ograniczać się wyłącznie do strategii spisanych na papierze.
Od teorii lepsza praktyka
Założenia teoretyczne opierają się często o idee, w które wierzymy i życzymy sobie ich spełnienia. Nierzadko jednak rzeczywistość pokazuje nam, jak bardzo te życzenia się od nas oddalają wskutek różnych czynników, których nie braliśmy pod uwagę. Tymczasem realia zmuszają nas do kompromisów, które są konieczne, jeśli nie chcemy w przyszłości przejść do historii wraz z naszymi ideami. Jeżeli cokolwiek ma mieć ciąg dalszy, a nasze starania przynieść wymierne skutki, musi dojść do szerokiej współpracy między mniejszością niemiecką i mniejszością śląską. Małe kroki zostały już poczynione. Czas na kolejne, większe. Mniejszość niemiecka musi uznać dążenia Ślązaków i zaakceptować ich odrębność. Wtedy będzie można ramię w ramię realizować swoje interesy – już nie jako rywale, lecz jako partnerzy.
Tekst: Łukasz Giertler
Zdjęcie: Tomasz Skowron